Wszystko co dobre, kiedyś się kończy...
Od początku na boisku dochodziło do ostrych starć, nikt nie chciał odpuszczać i odstawiać nogi. Było widać że spotkały się dwa wyrównane zespoły, dla których głównym celem były trzy punkty. Mecz na dobre zaczął się w 15 minucie. Rzut wolny dla Zorzy blisko pola karnego gości. Paweł Barański stara się wrzucić piłkę po ziemii, jednak trafia w mur. Zaraz potem akcja przenosi się w środkową strefę boiska, tam dochodzi do spięcia pomiędzy Michałem Budzińskim, a jednym z zawodników Sokoła. Obaj zawodnicy dostają po żółtej kartce, arbiter dyktuje rzut wolny dla gości. Piłka dorzucona w pole karne, gdzie wszystko wyjaśnia Rafał Miękczyński piąstkując piłkę, która za moment wraca w obręb naszej szesnastki. Ogromne zamieszanie, jednak czujność jednego z piłkarzy Sokoła daje im prowadzenie. 0:1. Po bramce wszystko wyglądało tak samo jak przed nią. Wyrównany mecz, gra na dwóch połowach, coraz to ostrzejsze starcia, żółte kartki, to może się podobać widzowi. W 35 minucie szansa na bramkę dla Zorzy. Świetnym podaniem zostaje obsłużony Michał Barański, którego strzał broni golkiper rywali, jednak nie ma rzutu rożnego, sędzia odgwizduje pozycję spaloną. Czy słusznie? Sprawa dosyć dyskusyjna. 42 minuta. Akcja Zorzy w środku pola, świetna wymiana podań pomiędzy Piotrem Daroniem, a Michałem Budzińskim i GOL! 1:1! 11 bramka „Budy” w tym sezonie!
Kibice nauczeni ostatnimi meczami Zorzy spodziewali się po przerwie kilku bramek i spokojnego zwycięstwa swoich ulubieńców. Czy rzeczywiście tak było?
Powtórka z rozrywki, ciekawej rozrywki. Sytuacja zaogniała się na boisku i mecz obfitował w wiele emocji. Na początku drugiej części gry okazję na drugiego gola miał Michał Budziński, jednak w trudnej sytuacji trafił w boczną siatkę.
Gra wciąż była wyrównana, jednak to Zorza miała więcej groźnych okazji na objęcie prowadzenia. M. in. nieuznana bramka Macieja Łobody, obroniony przez bramkarza Sokoła koniuszkami palców strzał Michała Budzińskiego, czy wybity z linii bramkowej strzał Amadeusza Masłowskiego. Głownymi bohaterami nie byli piłkarze, lecz trójka sędziowska. Jak narazie amerykańscy naukowcy nie znaleźli wyjaśnienia na to, skąd brały się spalone zawodników Zorzy, oraz dlaczego sędzia nie wyrzucił z boiska zawodnika gości po faulu na wychodzącym na czystą pozycję Michale Budzińskim. To jedne z wielu przykładów, których było w tym meczu od groma. Tyle o meczu. Obejrzeliśmy ciekawe spotkanie, które podtrzymało ducha futbolu i granice sprawiedliwości. Aha, prawie bym zapomniał. Już po meczu drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną zobaczył Maciej Łoboda, który powiedział sędziemu kilka miłych słów, a ten odwdzięczył mu się tym, że nie dał od razu czerwonej. Jaki świat bywa zaskakujący...
Passa 5 zwycięstw została przerwana remisem, jednak gdybyśmy wygrali nikt nie miałby do nikogo pretensji. Za tydzień czeka nas prawdopodobnie najcięższe spotkanie rundy jesiennej. W niedzielę o 11 mecz z Gwiazdą w Bydgoszczy. Nie jesteśmy faworytem, ale postaramy się o niespodziankę, oby bez żadnych kontrowersji.
Miękczyński - Mateusz Katafiasz, Jakubowski (C), Musiał (60' Masłowski), M. Barański - K. Łoboda (65' D. Daroń), P. Barański (70' Mróz), P. Daroń, Koniec (80' Sałagan), M. Łoboda - Budziński
Bramki:
42' Michał Budziński (Piotr Daroń)
Żółte kartki:
Michał Budziński
Mariusz Musiał
Michał Barański
Czerwone kartki:
*Maciej Łoboda (po dwóch żółtych)
* - po zakończeniu spotkania
GALERIA ZDJĘĆ